Menu

poniedziałek, 6 października 2014

how did it end up like this


I się zaczęło. Nastał październik, czyli jesień pełną parą. Ale on całkowicie różni się od poprzedniego października. Poprzedni październik był brzydki, mokry, szary i ponury. Ten październik jest ciepły, słoneczny. Ale nie zmienia to faktu, że zaczyna mnie łapać jesienny nastrój. Nieco nostalgiczny, bardziej ponury. To czas, kiedy siedzę zakopana pod kocem z kubkiem herbaty owocowej w ręku i zaczynam rozmyślać o wszystkim dookoła, zamiast zająć się rzeczami bardziej przyziemnymi. Nie powiem, taka ucieczka wgłąb własnego umysłu czasem się przydaje, ale zauważyłam, że teraz spędzam więcej czasu gdzieś tam, niż tu. A to z kolei nie robi mi dobrze, ponieważ zaczynam rozmyślać o rzeczach bardziej lub mniej prawdopodobnych. O rzeczach, które się wydarzyły i o takich, na które wspomniane wydarzenia mogą mieć większy lub mniejszy wpływ. Rzeczy, które nie koniecznie muszą się wydarzyć. Nie koniecznie chcę, aby się wydarzyły. Lub oddałabym wszystko, żeby je przeżyć na nowo lub ujrzeć ich ciąg dalszy. 
Cóż, chyba jedyne co mi pozostało, to przeczekać ten nieszczęsny okres. Czas zacząć odliczać dni do świąt! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz