Menu

czwartek, 29 listopada 2012

When you feel my heat- look into my eyes.


Zataczamy błędne koło? Niby wszystko ładnie, fajnie a tu nagle weekendzik i od początku. Naprawdę, to staje się lekko przerażające, ponieważ wciąż czuję się obserwowana przez parę niebiesko-szarych oczu. Niby miłe, ale do czasu. Niech się coś w końcu stanie nooooo!

sobota, 24 listopada 2012

There's something in your eyes


Wiecie co? Chyba zaczyna się robić fajnie. Nie wiedziałam, że nieprzemyślane "hejka", messy hair po trzech heroicznych rundach w zbijaka (btw. wygrałyśmy 2:1) i uruchomione ADHD dadzą taki efekt. Następnego dnia(piątek) był już tik nerwowy twarzy z odległości 5 metrów skierowany prościutko do mnie! A poprzedniego ponoć niekontrolowane i niby nie chciane ale jednak przypadkowe spojrzenia. Nie wiem, K. mi mówiła, bo ja na historię powtarzałam. No i faktycznie, nie chciałam się w żadną stronę patrzyć. Aleeee jest fajnie. W końcu mogę napisać, że powoli coś się zaczyna dziać.
I poza tym pan Karol ma mnie i Nat za dzieci specjalnej troski. Ojej.

środa, 14 listopada 2012

Truly, madly, deeply I want it all


Nie daję rady. Staram się jak mogę, ale kurwa, co ze mną nie tak? Zawalam wszystko po całości i nie robi to na mnie jakiegokolwiek wrażenia. 
Czuję, że potrzebuję osoby, która będzie przy mnie, kiedy będzie mi źle, która mnie przytuli do piersi i wyszepce, że będzie dobrze. I to będzie taka osoba, której uwierzę na słowo, nieważne jak bardzo źle będzie.

piątek, 9 listopada 2012

we can start it all over again


Chciałam napisać tu coś produktywnego, jednakże zaczęłam sama się gubić we własnych myślach, dlatego też dałam sobie spokój, bo to i tak by nic nie dało. Także tego, dziękuję za uwagę i miłego weekendu.

niedziela, 4 listopada 2012

she think she's made of candy


To tylko mój wymysł, czy naprawdę nie mogę mieć nigdy złego dnia raz kiedyś? To jest na serio taki prestiż, na który mogą pozwolić sobie tylko nieliczni? Pragnę tylko przypomnieć, że i ja jestem człowiekiem i również mogę chodzić wkurwiona na wszystkich. Bo taki mam kaprys. I dlatego, że mogę. Do prawdy, czy ja tyle wymagam od świata? Od ludzi? Chwili spokoju. Zatrzymania się na chwilę i zaprzestania myślenia o czymkolwiek. Chciałabym choć raz napisać tu, że wszystko się dobrze układa, idzie po mojej myśli, jest tak, jak być powinno. Ale coś mi mówi, że prędko to nie nastąpi. Szkoda.