Menu

wtorek, 28 października 2014

step outside


Październik ma wiele zalet, a jedną z nich jest to, że się szybko kończy.  A tegoroczny przeszedł sam siebie. Dopiero co był pierwszy weekend miesiąca rozpoczęty huczną osiemnastką, miesiąc do koncertu, a tu nagle koniec tego miesiąca, początek następnego i dwa tygodnie do koncertu. No coś nieprawdopodobnego!
Wiele się dzieje ostatnio. Próbne matury, dodatkowe projekty. Nic, tylko bym w tej szkole siedziała. Oczywiście nie z czystej przyjemności. Ten czas szybko zleci, za szybko. Nie jestem gotowa na opuszczenie rodzinnego gniazda, ale z drugiej strony nie mogę doczekać się tej niezależności i życia na własną rękę. I dzielenia się jedzeniem oczywiście. I melanży w środku tygodnia. I wracania do domu o której się chce, bez nawoływania mamy, ze może już wystarczy tego siedzenia na dworze. Czekam na życie w mieście, które rzadko chodzi spać, które rządzi się własnymi prawami. Chcę sama rządzić się własnymi prawami, bez narzucania z góry,co powinnam, a czego nie powinnam robić. Nie potrzebuję czegoś takiego. Nie chcę tez słuchać dobrych porad, które wybiegają daleko w przyszłość od starszych i bardziej doświadczonych. Chcę spróbować wszystkiego sama, chcę nauczyć się wszystkiego na własnych błędach. Chcę wyciągać lekcje z każdego kolejnego dnia.
Jeszcze kiedyś będę tęsknić za tym dniem, ale do tego jeszcze daleka droga.

poniedziałek, 6 października 2014

how did it end up like this


I się zaczęło. Nastał październik, czyli jesień pełną parą. Ale on całkowicie różni się od poprzedniego października. Poprzedni październik był brzydki, mokry, szary i ponury. Ten październik jest ciepły, słoneczny. Ale nie zmienia to faktu, że zaczyna mnie łapać jesienny nastrój. Nieco nostalgiczny, bardziej ponury. To czas, kiedy siedzę zakopana pod kocem z kubkiem herbaty owocowej w ręku i zaczynam rozmyślać o wszystkim dookoła, zamiast zająć się rzeczami bardziej przyziemnymi. Nie powiem, taka ucieczka wgłąb własnego umysłu czasem się przydaje, ale zauważyłam, że teraz spędzam więcej czasu gdzieś tam, niż tu. A to z kolei nie robi mi dobrze, ponieważ zaczynam rozmyślać o rzeczach bardziej lub mniej prawdopodobnych. O rzeczach, które się wydarzyły i o takich, na które wspomniane wydarzenia mogą mieć większy lub mniejszy wpływ. Rzeczy, które nie koniecznie muszą się wydarzyć. Nie koniecznie chcę, aby się wydarzyły. Lub oddałabym wszystko, żeby je przeżyć na nowo lub ujrzeć ich ciąg dalszy. 
Cóż, chyba jedyne co mi pozostało, to przeczekać ten nieszczęsny okres. Czas zacząć odliczać dni do świąt!