Menu

wtorek, 30 października 2012

Already broken, already gone.


Kiedy to zleciało? Te dwa miesiące? Jutro ostatni dzień października. Ja dalej stoję w miejscu. Nie zrobiłam nic ze swoim marnym życiem. A ja naprawdę bym chciała. Brak mi jedynie tej cholernej motywacji. Oddam godzinę snu za motywację do wszystkiego!

poniedziałek, 29 października 2012

all these little things...


Bardzo chciałabym poużalać się nad sobą, jednak nie chcę zaśmiecać Internetu. Ale w skrócie powiem, że jest źle, czuję się źle, robię wszystko źle. Lepiej pójdę spać. Tak.

niedziela, 28 października 2012

piątek, 26 października 2012

Would you let me see beneath your beautiful?



Witam po latach! Po tygodniu...nie ważne.
Nie mogę. Po prostu nie wiem jak mam się zachowywać. Względem siebie, względem przyjaciół, znajomych. Względem NIEGO. Naprawdę, chciałabym mieć na tyle odwagi, żeby idąc korytarzem powiedzieć MU to pieprzone siema, czy hej, lub chociaż kiwnąć, uśmiechnąć się czy...czy coś. Czy nawet spojrzeć. Nie umiem patrzyć. Za każdym razem odwracam wzrok, jakby spojrzenie mogłoby przypadkiem GO zabić, czy w jakiś inny sposób uszkodzić. Dużo osób przed snem wymyśla sobie szczęśliwe scenariusze życia. Ja do tych osób należę. I w tych scenariuszach zawsze znajduje się ON. I tak się teraz zastanawiam. Za co spotkała mnie ta kara boska, że nie mogę zaznać trochę szczęścia? Lub co ja zrobiłam, że jestem jaka jestem i nie umiem sobie z tym radzić? Fakt, lubię siebie, chociaż doprowadzam się często do szału przez to, co robię, o czym myślę i nie przykładam się do wielu rzeczy, na których powinno mi zależeć najbardziej. Nie umiem znaleźć motywacji. Nie ważne jak bardzo zależało na czymś nie umiem podjąć się tego, żeby to osiągnąć. Staram się, ale nie widać rezultatów. Szkoda, tak w sumie...
Zmieniłam zdanie. Nienawidzę się! Do widzenia.

niedziela, 21 października 2012

Everything is different now.


Nie tak wyobrażałam to sobie.

Miało być fajnie.
Nie jest.
Oby było.
Wkrótce...


How can I move on
when I'm still in love with you?

piątek, 19 października 2012

You'll be mine and I'll be yours



  Piąteczek. Po dwóch dniach chodzenia do szkoły mam oficjalnie dość! Jeszcze nam podali nowy plan, który jest do dupy. W piątek mam pięć lekcji, ale na dziesiątą. Świetnie! Ale znając moją szkołę i zamiłowanie do zmieniania planu, za jakieś dwa tygodnie powinniśmy mieć nowy.
  Czy to dziwne, że znam dokładną datę poznania się z NIM? Dokładnego "wpadnięcia w miłość"? Trzy lata temu wydawało mi się, że to będzie kolejne szczenięce zauroczenie. Ale tak trzymało mnie przez jeden miesiąc, drugi, pół roku, rok. Po dwóch latach dałam se spokój. Nic nie działo się do tej pory, nic nie zadzieje się później. Pomogło mi nawet to, że poszedł już do innej szkoły. I było spoko. Ale potem przyszło i mi wybierać liceum. A że w mojej mieścince jest tylko jeden ogólniak to wiedziałam, że pójdę akurat tam. Wiedziałam to już w podstawówce, szczerze mówiąc. Pech lub szczęście chciało, że i ON poszedł do tej szkoły. Oczywiście doskonale o tym wiedziałam i moja decyzja nie miała nic wspólnego z NIM. Wiosną tego roku wszystko zaczęło do mnie wracać. Myśli "jak fajnie by było gdyby.." i inne tego typu. Co przerwę wypatruję go na korytarzu, a gdy przypadkiem spojrzy w moją stronę, ja odwracam wzrok, bo przecież nie może wiedzieć, że się patrzałam. Ten jeden raz jak mi powiedział "siema" w sklepie był, cóż, był miły. Szkoda, że potrafi się odezwać do mnie tylko wtedy, jak nie ma jego kolegów gdzieś w pobliżu. I chyba raz pod klasą, kiedy miałam lekcję po nim. Szkoda tylko, że powiedział to bardziej do moich pleców niż do mnie i raczej zamruczał se to pod nosem, niż miałby to do kogokolwiek skierować. Szkoda. Ja głupia jednak wierzę, że kiedyś coś się stanie i się uda. Mamy zaległe spotkanko na łonie natury. Pozostaje mi tylko jakoś do niego dopuścić, chyba się muszę pewnego dnia upomnieć, i oczarować GO swoją cudowną osobowością. Tsa. Wish me luck.
  A teraz po herbatkę, pod kocyk i film! 

Cause all I know is we said "hello"
And your eyes look like coming home
All I know is a simple name, everything has changed
All I know is we held the door
You'll be mine and I'll be yours
All I know since yesterday is everything has changed

środa, 17 października 2012

Do you have any phobias?




-Do you have any phobias?
-Yeah. Growing up. 
~L.W.T.

wtorek, 16 października 2012

So sick.

  Uwielbiam być chora. Ale tak chora jak jestem teraz, a nie tak jak byłam w niedzielę, gdzie nie mogłam się ruszyć, bo wszystko mnie bolało, gorączkę miałam 39*, gdzie od bardzo dawna tak wysokiej nie miałam. a dzień rozpoczęłam o 7 rano z dylematem "którą stroną odwrócić się do kibla?". Mogę chorować tak, jak choruję od wczoraj. Lekkie zawroty głowy i chyba to wszystko, co mi dolega na ten moment. Jednakże nie lubię siedzieć bezczynnie w domu, kiedy mogę coś robić. I szczerze mówiąc lubię włączać mój stalker mode i wiedzieć o NIM  wszystko. To mnie jakoś tak uspokaja. Ja wiem, jestem dziwna, ale co ja na to poradzić mogę? Nic, dokładnie tyle.
  Mam nadzieję, że księżulek mnie nie zje za to, że nie byłam na zaliczeniu jakiś modlitw do bierzmowania, ale sorki, musiałam iść do lekarza plus jestem chora. A jak jest się chorym to trzeba leżeć w łóżeczku i nie wychylać się niepotrzebnie. Chyba, że w sytuacjach bardzo pilnych, takich jak siusiu lub uaktualnienie bloga (którego nikt nie czyta- cicho!). W żadnym wypadku do zimnego kościoła, żeby posiedzieć tam z godzinę i zmarznąć, rozchorowując się jeszcze bardziej (i nie zdając egzaminu).
  Jebnę se paznokcie na miętowy. Aż tak mi się nudzi. Do widzenia i życzcie mi proszę szybkiego powrotu do zdrowia i pomyślnego zaliczenia pięciu sprawdzianów <3

sobota, 13 października 2012

Another Saturday in my life.

hi!
It's another Saturday in my 16-years-and-8-month-old life. 

Zmieńmy język na bardziej zrozumiały.
Tak jak powyżej, kolejna sobota mojego szesnastoletniego i ośmiomiesięcznego życia. Za dokładnie cztery miesiące moje siedemnaste urodziny, a za ROK i cztery-osiemnaste. Czas gna niemiłosiernie szybko, tak stwierdzam. Stwierdzam również, że nie umiem dziś pisać na swojej klawiaturze, bo nie mogę trafić w klawisze.
Do rzeczy. Kolejna sobota. Pierwszy dzień reszty mojego życia. Czy zrobiłam dziś coś pożytecznego? Hmm...pomyślmy. Nie! Chyba, że pójście do miasta na zakupy się liczy. I posprzątanie w domu. Jeśli tak, to jest jakaś nadzieja. Ale czy zrobiłam coś, żeby ulepszyć samą siebie? Tu również się zastanówmy. Chyba, tak myślę. Prawie jestem pewna, co chcę robić w życiu. Jaki mam obrać kurs, żeby trafić. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad kierunkiem studiów. Coś, co mogłabym robić po bio-chemie. Coś, do czego mogłabym się nadawać. I nie wiem, czy nadawać się będę, ale farmacja jest jak na razie dobrym początkiem. 
Chciałabym w sobie coś zmienić. Coś, przez co ludzie przestali by mnie uważać za kogoś słabego. Bo, niestety, według mnie tak właśnie jestem postrzegana. Za kogoś, komu na niczym nie zależy, za kogoś, kim można łatwo manipulować. Za kogoś, kim być może jestem. A może po prostu to jest moja opinia o mnie samej...?

środa, 10 października 2012

A new beginning.

   Nie umiem. Nie wiem. Nauczcie mnie pewności siebie, tej jebanej pewności, że umiem, że potrafię, że mogę. Boję się, że psychicznie nie wytrzymam w liceum. Niby zawsze fajnie jest, ale umiem grać dobrą miną do złej gry. Umiem chować emocje w sobie, żeby nikt przypadkiem nie dowiedział się o czymkolwiek. Bo nikt nie może się dowiedzieć, nawet ja. Wszystko tłamszę w sobie i potem wychodzi, lub nie. Zależy też jak dobrze udało mi się TO ukryć.
   Wiem jedno, muszę dać radę. Inaczej zawiodę sama siebie, a tego bym nie chciała. Inaczej zawiodę bliskie mi osoby, a tego nie chciałabym najbardziej. Najgorsza rzecz, która może się komukolwiek przytrafić - bycie "tym złym" , "tym niedobry" w oczach, w których szuka się ciepła, otuchy, pomocy, MIŁOŚCI.
Dlatego muszę dać radę i postawić się wszystkim przeciwnościom. Muszę pokazać, że mnie również na to stać. Nie mogę być tą gorszą, muszę być tą lepszą. Tylko dajcie mi choć odrobinę tej pewności...