Menu

czwartek, 13 marca 2014

What happend here?

Dzisiejszy dzień jest dziwny. Ja jestem dziwna. Znaczy się, ja zawsze jestem dziwna, ale dziś jestem dziwna w swojej dziwności. Dziwne... I chociaż nie słucham rapu, od godziny słucham Małpy i nie powiem, nawet mi się podoba. I chociaż nie palę, mam chęć zapalić niebieskiego L&Ma. A to niezdrowe. I śmierdzi. Mimo to mam chęć. I chociaż nie zależało mi na naszym spotkaniu dzisiaj czy jutro, to będąc na spacerze zadzwoniłam do Ciebie. Wyraziłam chęć szybszego spotkania. Nie jutro. Dziś. I chociaż nic już do Ciebie nie czuję, wciąż mam dygotki na myśl o Tobie, Twoim głosie. Te pierdolone, nieodpowiednie dygotki, którch mieć już nie powinnam, nie przez Ciebie. Wróciły. Cholera, przyjdź, a potem odejdź razem z nimi. Odejdź w końcu ode mnie, bo bez Twojej pomocy nie uwolnię się od Ciebie. Proszę Cię, wyjedź w końcu. Nie patrz w moją stronę. Nie pisz do mnie. Wynieś się łaskawie z mojego życia, bo przez Ciebie wariuję, gubię się i nie mam pojęcia czego chcę. Kogo chcę. A to nie jest fajne. Lubię wiedzieć czego chcę. Lubię konkrety. Fakt, niespodzianki też są czasem fajne, ale ogólnie to lubię wiedzieć, co mnie czeka. Ale przez Ciebie nie wiem, bo mieszasz mi we łbie jak mikser masę na naleśniki. Robisz z mojego mózgu taką papkę jak naleśnikowe ciasto. Proszę, przestań, dobrze? Zrób to dla mnie, dla siebie. Dla wszystkich wokół. Po prostu przestań.